środa, 18 marca 2009

Kilka słów o nas

...Szczytu nie widać, w uszach słyszysz tylko ogłuszający dźwięk wariującego serca, pot wlewający się do oczu wcale nie poprawia sytuacji - nie, nie napiszę , że to sprawia nam przyjemność - to sprawia nam ból i cierpienie. Zajrzyjcie do słownika łaciny i wszystko stanie się jasne. Tym sposobem mam odpowiedź na pierwsze pytanie: "co to?" .... dalej nasuwa się - po co ?

Czy po to by robić wyniki i mierzyć się z innymi? Współzawodnictwo na pewno jest kręcące ale moim zdaniem to nie chodzi oto, wyniki ? im dłużej trenujesz tym lepiej wiesz kogo objeżdżasz a kogo nie więc to też nie to. Pieniądze też skreślimy z listy z przyczyn zrozumiałych dla wszystkich ;)

Chyba chodzi o atmosferę , o ludzi , o gadanie "na tym zakręcie to błoto mnie tak wyniosło że mało co nie wychaczyłem drzewa" , o napicie się piwa z pucharu , o nabiajnie się z jednego z nas jak zapomni butów na wyścig...

Ciężko mi znaleźć jednoznaczną odpowiedź - na pewno będę starał się rozgryźć ten problem... Chyba nie chodzi o przynależność do jakiejś grupy... bo ja np. nie chce być identyfikowany ze wszystkimi ludźmi którzy mówią o sobie "kolarz"

Teraz może kilka słów o nas turystach:

Radek "Tecek" mimo to , że jest z nas najmłodszy to jest najbardziej doświadczony z nas , był w kadrze Polski , stał na pudle MP , ścigał się na szosie we Włoszech, na stałe zagościł w czołówce maratończyków w naszym kraju.... sezon 2oo8 zwieńczył drugim miejscem w uphill race śnieżka - ustępując tylko Markowi galińskiemu.
Jego sprzęt to "corratecek" czyli corratec revolution.



Andrzej "Longer" zawsze z podziwem patrzę jak on się mieści w zakręty... przynależność do czołówki maratończyków przypieczętował objechaniem dystansu giga w Bielawie w roku 2008 - dystans ten ukończyło ok.20 osób, dobre miejsce zajmował też w pucharze thule... jeździ na rowerku zbudowanym na ramie Radon ZR Litening... co więcej ? zdjęcie wszystko wyjaśnia ;)



Tomek "orangut" dwa największe moje sukcesy to w wieku 4 lat 3 miejsce w czarze dwóch kółek , i w roku 2006 po operacji kolana powrót na rower po 28 dniach i dokładnie po roku od operacji przejechanie rajdu kaszeberunda (215km) na xc jeżdżę towarzysko, a na maratony krajoznawczo , każdy mój kolejny rower to realizacja pomysłu na jego wygląd.... każdy jeden ma jednak taką samą nazwę - "orangutocykl" obecny zbudowany jest na ramie RDX

1 komentarz: